sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział I

Ten test wcale nie był trudny! Dziwne tylko, że Violetta nie przyszła. Nie pozwoliłaby sobie na coś takiego! Może jest chora? Albo złamała rękę w drodze do szkoły i musiała jechać do szpitala? Nagle do sali wparowała Viola. 
-Co się stało?- Zapytałam siadając obok niej.
- Zaspałam, uderzyłam kogoś drzwiami szafki i w ogóle mam dzisiaj pecha- żaliła się. Przytuliłam ją. Nagle zadzwonił alarm przeciwpożarowy i wszyscy wybiegli ze szkoły oprócz Violi. Co teraz z nią będzie! Chciałam po nią wrócić, ale zagradzali mi przejście. Zobaczyłam jednak, że jedno okno jest otwarte i nikt go nie strzeże. Pobiegłam w tamtą stronę. Już miałam wejść do budynku gdy ktoś złapał mnie za ramię. - Chcesz się zabić?- Usłyszałam zza pleców. 
Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka, który chodzi do studia. Wiedziałam tylko, że ma na imię Federico. 
- Tam jest moja przyjaciółka muszę ją ratować!- Krzyknęłam.
- Ale nie uratujesz jej jeżeli sama się zabijesz!- Odpowiedział.
- Ty tego nie rozumiesz strażacy już jej nie uratują, ona umrze! Tylko ja mogę ją uratować!- Krzyknęłam mu w twarz i wyrwałam się z jego uścisku.
- Ja na to nie pozwolę! - Wykrzykiwał biegnąc za mną Federico.
Ignorowałam jego krzyki. Miałam tylko jeden cel- uratować Violę; Na ścianie była umieszczona drabina na której zaczęłam wspinać się do okna. Nie obchodził mnie duszący dym, nie obchodziło mnie dosłownie nic. W sali nie było Violi ktoś musiał ją zabrać. Nie widziałam drzwi i okien, zrobiło mi się duszno i upadłam na podłogę. Ni stąd ni zowąd obudziłam się w białym pokoju. Na usta cisnęło mi się tylko jedno pytanie: gdzie ja jestem? Wszystko było białe i tak dziwnie pachniało, ktoś zapukał do drzwi niestety nie mogłam się odezwać. Zaczęłam się wiercić krzyczeć ale nic z tego! Upadłam. Zakręciło mi się w głowie i wszystko słyszałam za mgłą, to było straszne myślałam, że umieram. Nagle otworzyłam oczy. Zauważyłam, że leżę na trawię w parku. Nie pamiętałam dlaczego się tu znalazłam. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że prawie umarłam. To było złudzenie, ponieważ gdy upadłam z łóżka uderzyłam się w głowę o szafkę
- Ał- mruknęłam pocierając ręką o obolałe miejsce. 
Nie wiedziałam już co było fikcją, a co było realne.
Nagle wbiegł lekarz i krzyczał : To niemożliwe jak ona spadła!
- Przepraszam, co tu się dzieje?- Zapytałam zupełnie zbita z tropu.
- Jak to co? Nic nie pamiętasz?
- No nie. Niby był pożar, ale nie wiem już co jest fikcją, a co rzeczywistością- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- No dobrze, dobrze. - Mruknął mężczyzna.
Opowiedział jak to ktoś im powiedział, że wbiegłam do studia. Wynieśli mnie zemdlałą, a potem spałam długo i długo. 
Czyli zielona trawa i to, że umieram to był sen, pomyślałam.
To nie jest tak źle, tylko co z Violą? Ta myśl mnie ciągle męczy.
Postanowiłam o to zapytać. Okazało się, że nic nie wiedzą.
Może jest w innym szpitalu? Może już dawno nie żyje? Nie nawet tak nie mogę myśleć?
~~~❤~~~~~~❤~~~~~~❤~~~~~~❤~~~~~~❤~~~~~~❤~~~~~~❤~~~~~~❤~~~~~~❤~~~
Oto i pierwszy rozdział:). Mamy nadzieję, że się Wam podoba.
Gaja i Vanill.


3 komentarze: